http://posegregowane.blogspot.com/
http://rejestr-blogow.blogspot.com/
http://katalog-opowiadan.blogspot.com/
środa, 22 października 2014
środa, 15 października 2014
Rozdział III
Colette siedziała w salonie otoczona grupą bacznie
obserwujących ją ludzi, wśród których znajdował się Patrick, Alice oraz
Millingan. Słuchała uważnie wszystkiego o czym mówił, ale niecierpliwiła się
brakiem wieści o ojcu.
- Panie Millingan! – przerwała mu lekko podniesionym głosem.
– Z całym szacunkiem, ale nie interesuje mnie w tej chwili miejsce naszego
pobytu i te wszystkie zasady, których powinnam tutaj przestrzegać. Przynajmniej
nie teraz. Chcę się dowiedzieć, gdzie u diabła jest mój ojciec!
Po tym wybuchu odetchnęła gwałtownie i lekko speszona swoim
zachowaniem, rozejrzała się po pomieszczeniu z niepokojem.
- Nie wiem, gdzie jest twój ojciec, ale mam przeczucie, że
nic mu nie jest. Odchodząc poprosił, bym
otoczył cię opieką. Nie chcieliśmy ingerować w twoje dotychczasowe życie,
wierząc, że jesteś bezpieczna. Po prostu cię obserwowaliśmy.
- Obserwowaliście? – zapytała szeptem i instynktownie
spojrzała w kierunku Patricka.
- Zgadza się. Poprosiłem Patricka, aby miał na ciebie oko.
- Próbowałam się z panem skontaktować. Znalazłam adres
pańskiej firmy w jego gabinecie. Nikt nie był jednak w stanie określić kiedy i
czy w ogóle będzie pan dostępny – odrzekła zdezorientowana.
- Wiem. Doniesiono mi o tym. Uznałem, że lepiej będzie jeśli
odwlekę w czasie nasze spotkanie.
- Nie rozumiem – odpowiedziała. – Ojciec mówił, że…
- Henry chciał przede wszystkim trzymać cię z dala od
kłopotów – przerwał jej. Łudziłem się, że nikt nie dowie się o twoim istnieniu.
Chciałem, żebyś ułożyła sobie wszystko i szła naprzód.
- Ułożyła sobie wszystko? – zapytała poirytowana. – Pan chyba
żartuje. Od dłuższego czasu w mojej głowie istnieją tylko pytania, których z
każdym dniem przybywa. Te dziwne rzeczy… - zawiesiła się, spoglądając przed
siebie nieobecnym wzrokiem. – To co się ze mną działo – spojrzała na
wnętrze swoich dłoni.
- Moi drodzy – rzekł staruszek. – Zostawcie mnie z Colette.
Wszyscy skierowali się w stronę drzwi. Alice zatrzymała się
obok fotela, w którym siedziała Colette i kładąc dłoń na jej ramieniu,
uśmiechnęła się delikatnie, po czym ruszyła za pozostałymi.
- Henry coś jednak ci wyjaśnił, prawda? – zapytał Millingan.
- Tak. Na kilka dni przed zniknięciem był świadkiem
kolejnego z incydentów.
- Incydentów?
- To były różne dziwne rzeczy. Czasami kiedy się mocno
zamyśliłam, wokół migotało światło, paliły się żarówki. Kiedy gwałtownie
poruszyłam ręką, coś spadało z mebli, drzwi się zamykały… - przerwała drżącym
głosem. Spojrzała jednak w twarz siedzącego obok mężczyzny i zachęcona jego
przyjaznym spojrzeniem, kontynuowała.
- Sprzeczaliśmy się o wyjście na imprezę – uśmiechnęła się
pod nosem. – Teraz to wydaje się takie głupie. Chciałam pójść do klubu z
koleżankami, ale on upierał się, że to niebezpieczne. Zdenerwowałam się i chyba
powiedziałam coś o mamie.
Millingan zmrużył oczy coraz bardziej zaciekawiony. Chciał
usłyszeć coś więcej o matce dziewczyny, ale ta nie pociągnęła tego wątku.
- Podniósł głos stanowczo zabraniając mi wyjścia z domu.
Krzyczałam i gestykulowałam rękoma, a wtedy ze stołu z impetem spadło kilka
przedmiotów. Wszystko roztrzaskało się u naszych stóp. Ojciec nagle złagodniał.
Ja z kolei byłam nieźle wystraszona. Do tamtej pory wmawiałam sobie, że mam
jakieś omamy i to wszystko tak naprawdę to przypadki – po prostu. Przytulił
mnie do siebie i powiedział, że wszystko jest dobrze i żebym się nie bała.
Później siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy.
- Co ci powiedział?
- Wyjaśnił mi, że nie zwariowałam – odpowiedziała z
wypiekami na twarzy. – Pokazał kilka sztuczek z przedmiotami unoszącymi się
w powietrzu. Cieszyłam się jak małe dziecko. Zasypałam go pytaniami, ale
dowiedziałam się tylko, że niektórzy ludzie posiadają takie dary, a te
uaktywniają się na różnych etapach życia. On zaczął w wieku dziewięciu lat i
nie miał nikogo, kto mógłby mu to wytłumaczyć.
- Wychował się w domu dziecka – dodał staruszek.
- Tam się poznaliście, prawda? – zapytała Colette. - Tata
trochę o tym mówił.
- Tak, trafiłem tam na rok przed osiągnięciem pełnoletniości.
Moje zdolności były już rozwinięte i co najważniejsze - zaakceptowane.
- Pan też…? – zaciekawiła się.
- Tak. Kiedy spotkałem Henryego od roku ukrywał się ze swoim
darem, ale wśród personelu i mieszkańców zasłynął jako dziwak. Zdradziłem się
przed nim, żeby wiedział, że może mi ufać. Od tamtej pory starałem się mu
pomagać – uśmiechnął się do swoich wspomnień. – Ale mówiłaś, że ostrzegł cię,
iż coś może mu się stać.
- W wieczór przed zniknięciem wrócił do domu strasznie
niespokojny. Chciał, abym posiedziała z nim przy kominku. Milczał zapatrzony w
ogień niemal godzinę. Potem jednak popatrzył na mnie smutnym wzrokiem i
powiedział, że wśród „obdarzonych” osób są również ci źli. I że naraził się im
dawno temu. Nie chciał zdradzić mi żadnych szczegółów. Poinformował jednak, że w
razie gdyby coś mu się stało, powinnam skontaktować się z panem.
- To wszystko?
- Tak. Następnego dnia już go nie było. Nie zabrał telefonu,
samochodu ani ubrań. Wszystko wydawało się być na swoim miejscu. Jednak jego łóżko było nietknięte.
- Colette – Millingan zaczął delikatnie nachylając się w jej
kierunku. – Przypomnij sobie dokładnie, czy na pewno nic nie zniknęło?
- Ja… Nie jestem pewna, wydaje mi się, że nie – odrzekła lekko
zaskoczona nachalnością mężczyzny. – Dlaczego pan pyta?
- Po prostu, chcę się dowiedzieć, dokąd się udał. Każda
wskazówka może być cenna.
Colette odetchnęła głęboko zrezygnowana i przetarła twarz
dłońmi. Poczuła ogromne wyczerpanie spowodowane wcześniejszymi zdarzeniami i
rozmową z Millinganem
- Cóż. To była długa noc – rzekł mężczyzna wstając z fotela.
– Powinnaś się położyć.
- Chyba tak. Jestem strasznie zmęczona.
- Trafisz do pokoju? – zapytał z troską w głosie.
- Tak, proszę się nie kłopotać – odpowiedziała, po czym
ruszyła w stronę drzwi. Chwytając za klamkę, odwróciła twarz w stronę
mężczyzny.
- Dobranoc, Colette. Jutro jest nowy dzień i wszystko wyda
ci się nieco jaśniejsze. Pamiętaj, tutaj jesteś bezpieczna – powiedział.
Subskrybuj:
Posty (Atom)